czwartek, 4 października 2012

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie: gdzie jest afera stadionowa?

Uważaj z kim bywasz na wakacjach, bo z pracy cię zwolnią. Pewnie tak brzmiałoby przysłowie, czyli mądrość narodu, po wrocławskiej „aferze stadionowej”. Tylko gdzie ta afera, o co w niej chodzi i co z niej wynika? Moim zdaniem kluczem są pieniądze, a konkretnie ich brak. Jeśli prawdą jest co pokazywał wczoraj prezes Dynamicomu i strata po dwóch imprezach kosztujących 21 milionów wyniosła ok. 16 - to motyw jest. Tylko winnego nie wiem jak do tego przypiąć.

Trzy lata temu byli na wakacjach wiceprezydent Janicki z prezesem firmy, Góralskim. To z wrocławskiej. „Nieoficjalnie wiemy, że już półtora roku temu prezydent Wrocławia zwracał mu na to uwagę. Wówczas Janicki miał zaniechać towarzyskiej aktywności z szefostwem Dynamicomu” – to z Wyborczej. I ponoć zerwał z nim – choć nie do końca wiadomo co z nim zerwał i co w tym było takiego strasznego, że teraz stracił za to pracę.

Więcej nawet. Bezradnie po dwóch dniach „afery” chciałbym zadać pytanie: kto z was rozumie jaki jest związek z aferą stadionową Michała Janickiego? Że źle nadzorował imprezy ostatnie? Przecież się na temat nadzoru wypowiada inny wiceprezydent, Maciej Bluj. Że umowa jest zła z Dynamicomem? Przecież podpisany jest pod nią Robert Pietryszyn, prezes spółki Wrocław 2012. A jak słyszymy – negocjowali ją ludzie z departamentu skarbnika, Marcina Urbana. Dlaczego więc Janicki leci, a np. Pietryszyn nie?
Przepraszam – jest słynna sprawa „polecenia” Dynamicomu jakiej miał się dopuścić, ale to jest teraz ważniejsze niż zamówienia publiczne? Są na to „polecenie” jakieś dokumenty? Czy tylko przecieki o wycieczce na wyspę Zanzibar czy gdzie tam?

Żeby było wprost. Nie jest mi żal Michała Janickiego. Za to, co się dzieje w Śląsku Wrocław (pierwszy wpis z września) należało mu się. Za to, że stadion wciąż jest w budowie – należało mu się. Jednak nie kupuję bajki pt. „oczywista oczywistość”. To nie jest ul. Wiejska w Warszawie. Tu niejasne oskarżenia o „powiązania” nigdy nie wystarczały jako wytłumaczenie. Dlaczego mają zacząć wystarczać teraz?

Zostawmy jednak personalia i zadajmy pytanie wprost. Nieważne czy ta strata to 10 (jak chce Dutkiewicz) czy 16 (jak chce Góralski) milionów złotych – w jak fatalnym stanie muszą być nasze cudne finanse, żeby robić wokół tego rewolucję? Przecież trzy lata temu magistrat nie dostrzegłby takiej kwoty. Co się zmieniło?

Na koniec – poznałem dziś teorię, że to niestety musi pociągnąć za sobą kolejną dymisję, bo sypie się systemowo ta ekipa. I skoro już pękło – to cegły będą wypadać dalej. Nie wiem czy tak będzie.
Podobnie jak nie wiem, czy warto się tym martwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz