sobota, 6 października 2012

"Afera stadionowa" jest zaraźliwa - dotarła na pl. Wolności

Już nie 14 czy 16 (w zależności czy wierzyć miastu czy Dynamicomowi) ale 143 miliony 740 tysięcy złotych. Tyle kasy możemy stracić z pieniędzy wrocławskiego podatnika po tym, jak Mostostal Warszawa stwierdził: budujcie sobie sami to Narodowe Forum Muzyki. Ktoś jeszcze sądzi, że za całe zło w urzędzie miasta odpowiada sam Michał Janicki?

Jeśli dopiero wstaliście po melanżu piątkowym małe wyjaśnienie: Mostostal Warszawa zerwał kontrakt na budowę Narodowego Forum Muzyki na pl. Wolności. Grozi nam utrata dotacji unijnych (tyle wyjaśnień). Przejdźmy do konkluzji:
Dwie największe inwestycje władz Wrocławia – stadion i NFM to porażki urzędu miasta. Oczywiście obie sprawy są zupełnie różne. Za to, że stadion wciąż nie jest do końca gotowy Michała Janickiego należało wyrzucić dzień po zakończeniu Euro.

O tym, że na pl. Wolności jest bardzo źle – i terminy zakończenia prac to wróżenie z fusów – od dawna mówiono wprost. Kiedy okazało się, że władze Filharmonii z budową sobie nie radzą (ciekaw jestem czy ktoś wypomni miastu, że inwestycję wartą 240 baniek powierzono szefowi skrzypków i dyrygentów) na front walki rzucono spółkę Wrocławskie Inwestycje. Nie pomogło.

Założę się (briefing naszych włodarzy za niecałą godzinę), że linią obrony będzie „to zły Mostostal był” bo i most Rędziński i stadion uroczo położyli - i w ogóle z Warszawy są.
Poprawka już po spotkaniu władz miasta z dziennikarzami. Otóż nadzór był tak "fachowy", że miasto jest "zaskoczone" zerwaniem kontraktu. Ale... oczywiście to nie jest zły nadzór. Firma jest zła, bo chciała zarobić (zdaniem prezydenta, który nie wie - ale ma własne zdanie).

Kupujecie to? To wyjaśnia drugą gigantyczną porażkę z drugą gigantyczną inwestycją we Wrocławiu? Przed briefingiem zastanawiałem się, czy sprawa z Narodowym Forum Muzyki też ma swojego Janickiego, który kogoś do czegoś namówił tak skutecznie, że szef wyrzucił na śmietnik samodzielne myślenie i po raz kolejny obszedł ustawę o zamówieniach publicznych? Czy ktoś jeszcze straci posadę i zaufanie naszego prezydenta? Stracimy kolejnego wiceprezydenta? Oczywiście, że nie ma - choć nadzór, był tak skuteczny, że władze miasta są zaskoczone.

Należy sobie wprost postawić pytanie: co jeszcze może się zepsuć? Na tym etapie trzeba być naprawdę mocno naiwnym, żeby wierzyć w to, że „niebezpieczne związki” i „wątki śledcze na Zanzibarze” wyjaśniają kłopoty jakie wyszły na jaw tej jesieni (a do jej końca jeszcze dość daleko).
Kurcze jak się cieszę, że obwodnicę autostradową nie robił urząd miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz