poniedziałek, 25 lutego 2013

Dane mówią, że jest źle? „Stłucz Pan termometr, a nie będziesz Pan miał gorączki"

„Stłucz Pan termometr, a nie będziesz Pan miał gorączki" – oto obowiązująca we wrocławskim urzędzie miasta filozofia. W mieście, w którym szef MPK na pytanie, kiedy jego tramwaje i autobusy przestaną być najwolniejsze w Polsce odpowiada: „dlaczego miałyby jeździć szybciej?” ten prosty cytat opisuje dokładnie wszystko. Mógłbym się śmiać z tego, że żartobliwy cytat Wałęsy ludzie Dutkiewicza wprowadzają w życie, gdyby to nie było takie smutne.



W normalnym mieście gdyby władzom ktoś udowodnił – wydaliście prawie miliard na tramwaje, a one są najwolniejsze w Polsce – władze by się przynajmniej przejęły. Przeanalizowały swoje plany. Albo chociaż obiecały, że będzie lepiej. A w światowej stolicy dynamizmu, czyli we Wrocławiu Władysław Smyk, Brudny Harry z Ikarusa (przy okazji prezes MPK), oświadcza, że to nie problem. To wina danych. „Prawda jest taka, że wyższą średnią Poznań zawdzięcza temu, iż ma jedną linię, gdzie tramwaj jedzie prawie 80 km na godzinę. Operowanie średnią prędkością nie oddaje całej prawdy o komunikacji, bo są odcinki, gdzie pojazdy w naszym mieście jadą szybko, na przykład na Legnickiej, i miejsca, gdzie poruszają się bardzo wolno, na przykład na Kazimierza Wlk. Robiąc tego typu porównania, błądzimy. Nie jest przecież tak, że we Wrocławiu jeździ się dwa razy wolniej niż w innych podobnej wielkości miastach” – rzecze dzielny sternik wrocławskiego MPK.

To ja na to - sprawdzam.
1. Szukałem linii, w Poznaniu, gdzie tramwaj jedzie 80 (choć w miastach jest ograniczenie do 50 km/h). Nie ma takiej LINII. Na TRASIE PST (nie linii, prezes MPK nie odróżnia trasy od linii!) średnia handlowa to 30!
2. Poznań to nie jedyne miasto, od którego jesteśmy gorsi. Gorsi jesteśmy też od Gdańska, Krakowa, Łodzi i Warszawy. Także aglomeracji górnośląskiej.
3. Tłumaczy nam Pan prezes, że „są odcinki, gdzie pojazdy w naszym mieście jadą szybko […] i miejsca, gdzie poruszają się bardzo wolno”. Prawda. Wtedy wyciąga się średnią właśnie. I wie się jak ś r e d n i o to wygląda w porównywanych miastach. Dla ułatwienia dodam, że w innych polskich miastach też tramwaje jeżdżą przez centra miast.
4. Wracając do słynnej poznańskiej Pestki, która jest taką solą w oku pana prezesa. To samo chcą zrobić nasi urzędnicy na Legnickiej. Tam tramwaje przyspieszy ITS do prędkości wręcz kosmicznych (może nawet te 80 km/h). Tyle, że już na Powstańców Śląskich przyspieszane nie będzie wcale. Więc Poznań choć jest „be” – to go jednak skopiujemy.
5. Z danych nie wynika, że jeździ się u nas dwa razy wolniej niż w innych miastach – jest to do 5-10 proc. Ale to już nie brzmi w wywiadzie tak ładnie, prawda?

Po co przyspieszać tramwaje? Po pierwsze dlatego, że pasażer płaci za to, żeby szybko dostać się na miejsce. Po drugie dlatego, że na to przyspieszenie wydaliśmy 750 mln zł. Bo to jest sensowne i racjonalne. Tego jednak prezes Smyk nie powiedział.

Cóż więc tak naprawdę mówi nam pan prezes w swoim wywiadzie? Że jeśli są dane, które ukazują, że nie mamy racji - tym gorzej dla tych danych. Nie ma przecież możliwości, żeby średnia prędkość pokazywała z jaką średnią prędkością jeździ się po mieście. My we Wrocławiu nie możemy być najgorsi. To jest po prostu niemożliwe.
Innymi słowy prezes Smyk powiedział nam to, co wyłożył jego pryncypał rozmawiając z Piotrkiem o ESK: „stłucz Pan termometr, a nie będziesz Pan miał gorączki”. Wprawdzie miałem wrażenie, że Rafał Dutkiewicz żartuje przywołując cytat Wałęsy, ale w przypadku Smyka nie jest to śmieszne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz